czwartek, 26 stycznia 2012

Śniegowa chmurka

Miał być mobil. Na prawdziwych gałęziach wycinane z papieru śnieżynki, lameta, kuleczki waty na nitkach... Niestety, wycinanki z papieru przekraczają trochę obecne możliwości manualne moich dzieci. Sama się nieźle namęczyłam przy pierwszych próbach. Do tego wczoraj spadł śnieg i odechciało mi się ganiać po krzakach w poszukiwaniu gałęzi odpowiadającej moim wyobrażeniom. Postanowiłam więc zrobić to, w czym ostatnio jestem coraz lepsza, czyli wykorzystać materiały dostępne w domu. I tak powstała nasza śniegowa chmurka.
Potrzebne materiały to: ciemny materiał na chmurę (u nas stara ciemnogranatowa poszewka), igła i nici, dziurkacz w kształcie śnieżynek oraz taśma (u nas papierowa). Najpierw przewlekłam nitki a potem poprosiłam Mikołaja o dziurkowanie śnieżynek, które naklejaliśmy na nitki. Bardzo prosta i nie brudząca praca. Naszą chmurę umieściliśmy nad łóżkiem Mikołaja i teraz leżąc może sobie oglądać leciutko falujące śnieżynki.
widok z łóżka Mikołaja

Dominikowi zrobiło się żal, że takiej nie ma, więc na jutro zaplanowaliśmy wznowienie śnieżynkowej produkcji ;-)

piątek, 20 stycznia 2012

Poznajemy świat w stylu Montessori

Jednym z obszarów edukacyjnych w metodzie montessori jest edukacja kosmiczna. W obszarze tym mieści się wiele treści naukowo - przyrodniczo - kulturowych, w tym nauka geografii. Wśród montessoriańskich materiałów, znajdują się: globus szorstki (lądy są z papieru ściernego, reszta pomalowana gładko na niebiesko) oraz globus kultury (każdy kontynent pomalowany na odpowiedni kolor). Ponieważ Mikołaj myśli obrazami i błyskawicznie uczy się rzeczy, które zobaczy, bardzo chciałam w ten sposób wprowadzić go w świat pojęć geograficznych. To co dla niego przygotowałam jest wynikiem mojego zachwytu nad metodą oraz ograniczonego budżetu, co razem sprowokowało mnie do twórczego podejścia do zagadnienia. Kupowanie tych globusów uznałam za przesadę ( ceny można sprawdzić np. tutaj) i postanowiłam spróbować czegoś innego.
Najpierw pokazałam chłopcom zwykły globus fizyczny i powiedziałam, że tak wygląda nasza planeta Ziemia, widziana z bardzo, bardzo daleka, z kosmosu. Potem zrobiliśmy plastelinową ziemię, którą przecięliśmy na pół i spłaszczyliśmy na kartce, żeby zobaczyć, w jaki sposób powstały mapy (tłumaczyłam, że ludziom niewygodnie było chodzić z całym globusem, żeby sprawdzić na nim drogę;-)). Potem pokazałam im zrobioną przeze mnie szorstką mapę. Kontynenty wycięłam z papieru ściernego, nakleiłam na gładką niebieską folię samoprzylepną i gotowe! Poznawaliśmy pojęcia "ląd" i "woda", bawiliśmy się nawet w zagadki dotykowe. Jedna osoba zamyka oczy a druga jej ręką dotyka fragmentu mapy i pyta: co to jest ląd czy woda?
szorstka mapa świata
Potem wyjęłam małe zwierzątka i chłopcy po kolei bawili się, dopasowując, które zwierzęta żyją w wodzie a które na lądzie. Przy okazji wyszły nam z tego niezamierzone ćwiczenia językowe;-)

zwierzęta morskie i lądowe

Uzupełnieniem tych zabaw, była prezentacja woda, ląd, powietrze, o której wiele można przeczytać na montessoriańskich blogach. Przygotowałam trzy słoiczki i porównując z naszą mapą wspólnie ustalaliśmy z czego składa się nasza planeta. Gdy chłopcy, prowokowani przez moje pytania, odkryli, że z lądu czyli ziemi, poprosiłam żeby wsypali ziemię do pierwszego słoiczka i nakleiliśmy naklejkę z podpisem. To samo zrobiliśmy z wodą a następnie wyjęłam figurkę ptaka, który "przefrunął" nad mapą. A gdzie porusza się ptak: w wodzie czy na lądzie? I już było wiadomo, że oprócz wody i lądu potrzebne jest powietrze. Następnym etapem były zabawy z dopasowywaniem zwierząt oraz pojazdów/środków transportu.

woda, ląd, powietrze - zwierzęta
Przy okazji zabaw z Dominikiem wyszła zabawna sytuacja. Zaczął liczyć zwierzątka i ustalać, których jest więcej. Zaproponowałam połączenie w pary zwierząt wodnych i lądowych, aby sprawdzić, których jest więcej. Wspólnie ustaliliśmy, że jest ich tyle samo. Po czym ścieśniłam lądowe w kupkę i spytałam: "których teraz jest więcej" a Dominik: "wodnych". Powtórzyłam to samo kilkakrotnie i za każdym razem odpowiadał, że więcej jest w tym miejscu, gdzie były po prostu bardziej rozsunięte i tworzyły dłuższy wężyk. Dziecięca logika jest niesamowita!

woda, ląd, powietrze - pojazdy
Wszystkich zainteresowanych wprowadzaniem dziecka w świat geografii w montessoriańskim stylu zapraszam po informacje i inspiracje: tutaj oraz tutaj.


Dodane 24 stycznia:
Kochani, spieszę z podkreśleniem, że zaprezentowana przeze mnie mapa NIE JEST materiałem montessoriańskim. Jak napisałam jest to mój pomysł na zastąpienie koszmarnie drogiego globusa i to co zaprezentowałam to nasza wersja poznawania świata W STYLU montessori (a nie do końca zgodne z metodą). Nie chciałabym nikogo wprowadzać w błąd.
z pozdrowieniami dla Wszystkich czytelników
magda(c)


poniedziałek, 16 stycznia 2012

Pojemnik sensoryczny śniegowo - lodowy.

Długo czekaliśmy na tegoroczny śnieg. Oj długo. Niektórzy z radością, że tak się spóźnia (ja) inni zawiedzeni jego brakiem (Mikołaj). W końcu się doczekaliśmy i bardzo się cieszymy ;-)
Pierwsze zabawy ze śniegiem w domu odbyliśmy w zeszłym roku. Przynosiliśmy do domu śnieg, sople lodu, doświadczaliśmy, opisywaliśmy, topiliśmy, mroziliśmy itd. Zima była długa i materiału do doświadczania sporo. W tym roku powtórzyliśmy nasze zabawy a także użyliśmy śniegu jako wypełnienia naszego pojemnika sensorycznego. Dodałam trochę lodu w różnych kolorach (przy barwieniu wody kolorową bibułą, pozamrażaliśmy ją w różnych pojemniczkach), łyżki-miarki oraz figurki polarnych zwierzątek i gotowe! Czas na zabawę! Na zdjęciach poniżej: gotowy pojemnik, który dałam chłopcom do zabawy oraz w trakcie zabawy. Eskimos udawał Mrozeldę (zła czarownica z bajki "Rudolf Czerwononosy") a konstrukcja z lodu była ogniskiem.

śniegowo - lodowo
Mrozelda "załatwiona"
Kiedy śnieg już się roztopił a lód nie, a chłopcy bardzo chcieli przyspieszyć proces, dałam im sól. Udało nam się zaobserwować, że sól pomaga w roztapianiu lodu. Potem polewaliśmy wodą: zimną i gorącą, i sprawdzaliśmy efekt. To była najfajniejsza nauka na świecie - wciąż w zabawie, nieświadomi że się uczą a tyle się dowiedzieli! Jak dobrze, że w końcu spadł śnieg ;-)

Gdy śniegu brakowało, też bawiliśmy się w krainę wiecznych lodów, zamieszkaną przez zwierzęta polarne. Zamiast śniegu można używać ryżu, białej fasoli, mąki, kaszy manny. Zamiast lodu folii aluminiowej lub folii do pakowania z bąbelkami, metalowych misek jako gór lodowych. Wypróbowywaliśmy różne możliwości. W tym roku pojawił się nowy pojemnik wypełniony styropianem imitującym kry lodowe. To był wielki hit wśród moich chłopców, kry można było kruszyć, łamać, robić w nich dziury. Minusem takiego pojemnika jest ogromny trud przy sprzątaniu. Kuleczki styropianu się elektryzują, ciężko się je zamiata a w tak dużej ilości zapychają odkurzacz. Następnym razem na taką zabawę zdecyduję się na zewnątrz ;-)
styropianowa kraina wiecznych lodów

Zima dopiero się zaczęła i mamy nadzieję, że jeszcze trochę potrwa, bo w głowie czekają kolejne pomysły na śniegowe doświadczenia. Na razie powtarzamy obieg wody w przyrodzie - zadziwiające, że z pary wodnej powstaje nie tylko deszcz ale i śnieg ;-)))

wtorek, 10 stycznia 2012

Giveaway on LivingMontessoriNow

W ostatniej chwili postanowiłam dołączyć się do zabawy u  Deb Chitwood na blogu Living Montessori Now. Sponsorem jest Keys od the Universe - nie lada gratka dla fanów metody Montessori. Zostało osiem godzin do końca!
Szczegóły można znaleźć tutaj.
Powodzenia ;-)

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Czytamy sylaby

Większość ludzi zaczyna nowy rok z noworocznymi postanowieniami, entuzjazmem i zapałem do działania. Ja nie. Początek stycznia to dla mnie w najlepszym wypadku czas noworocznego spowolnienia. Mija grudniowa euforia związana z adwentem i Świętami, a przed nami jeszcze tyyle do wiosny... Dzięki temu, że w tym roku prawdziwej zimy brak i z moim samopoczuciem nie najgorzej. Ale i nie najlepiej ;-) Zebrałam się więc w sobie i siadłam do komputera, żeby pokazać kilka naszych sylabowych zabaw (jeszcze grudniowych).
Pierwsza zabawa łączy czytanie z ćwiczeniem logopedycznym. W pasku papieru wydziurkowałam gwiazdki i napisałam na nich sylaby. Pasek papieru nakleiłam na szerszy pasek w innym kolorze i w otworach też wpisałam sylaby. Przy pomocy rurki, przenosimy gwiazdki do ich "domków." To zadanie jest dość trudne, stosując je dobrze mieć pewność, że dziecko bez problemu przenosi papierki słomką.

sylabowe gwiazdki  

Kolejne zadanie jest mało oryginalne, ale niektórym dzieciom może się spodobać. Na odwrotnej stronie kartoników memo z postaciami bajki "Tomek i przyjaciele" (lub innej;-)) wystarczy napisać sylaby. Potem sprawdzamy jaką sylabę wiedzie Tomek? A jaką Kuba? To była jedna z nielicznych zabaw sylabowych, w których bez protestu uczestniczył Mikołaj (dawno temu). Teraz posłużyła jako urozmaicenie dla Dominika.
która lokomotywa wiezie WU?

Nasze kręgle z sylabami, które powstały z butelek po jogurtach pitnych zmieniły się w prostą dopasowywankę. Nakleiłam nowe sylaby na butelkach i dodatkowo na zakrętkach i Dominik dopasowywuje je do siebie. Przy okazji ćwiczy sprawność manualną.

dopasuj zakrętki

Ponieważ od Świąt mieliśmy dłuższą przerwę, na razie powtarzamy sylaby, które już poznaliśmy., Mam nadzieję, że szybko się "rozkręcimy" i pojawią się nowe sylaby i nowe zabawy ;-)

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Domowe przedszkole Dominika - grudzień

Minął grudzień - jeden z moich ulubionych miesięcy w roku. W tym miesiącu nasze domowe przedszkole działało do Świąt. Oto czym się zajmowaliśmy, oprócz zadań adwentowych: 
(Dominik ma 3 lata i 6 miesięcy)

Ulubionym zajęciem Dominika, jest ostatnio czytanie sylab. Niektóre z naszych zabaw sylabowych można zobaczyć tutaj. Poza tym mój synek wprawia się w pisanie. Po szorstkich samogłoskach przeszliśmy do pisania w kaszy mannej, którą potem zastąpiliśmy kolorową solą. O barwieniu soli przeczytałam na jakimś blogu rok temu (nie pamiętam gdzie) ale dopiero teraz zdecydowałam się na skorzystanie z tego pomysłu. Polecam! Wystarczy wysypać trochę soli na tacę i pocierać kolorową kredą. Efekt natychmiastowy i zachwycający! Taka kolorowa sól świetnie nadaje się do zabaw sensorycznych.

dinozaury i auta w soli

czas na herbatkę ;-)
Oprócz zabaw, które chłopcy wymyślali sobie sami, zaproponowałam im pisanie i rysowanie. Do pisania używamy pałeczki do chińszczyzny.

wersja dla początkujących...

i dla bardziej zaawansowanych ;-)
Od samego patrzenia na ten kolor poprawiał mi się nastrój ;-)

W tym miesiącu Dominik po raz pierwszy zaczął naukę liczenia na czerwono - niebieskich beleczkach Montessori. Na razie starcza mu cierpliwości maksymalnie do sześciu, potem mówi, że już koniec. Nie nalegam. Staram się tylko pilnować, żeby przeliczał po kolei i od lewej do prawej strony. Na zdjęciu poniżej widać beleczki, na których pracował wcześniej Mikołaj i jest to już bardziej zaawansowane ćwiczenie. Pokazuję to zdjęcie dla zilustrowania jak wyglądają beleczki. W zasadzie powinny one mieć rozmiary od 10 cm do 1 m, ale ja zdecydowałam się na wersję mini. Najkrótsza nasza beleczka ma 3 cm, najdłuższa 30. W ten sposób łatwiej się z nimi przemieszczać po domu i można pracować przy stole, co moje dzieci bardzo lubią.
czerwono - niebieskie beleczki Montessori

Dla urozmaicenia i dodatkowych powtórzeń korzystaliśmy ze Świątecznych kart liczbowych przygotowanych przez Ewę. Liczyliśmy ze szklanymi kamykami, ale potem wprowadziłam pewną modyfikację. Ponieważ Dominik przejawiał zainteresowanie spinaczami biurowymi a spinanie kilku kartek było za trudne, zastosowaliśmy je na tych kartach. Bardzo trudne dla małych rączek, ale podobało się i dzielnie próbował (nie raz!). Mikołaj też przypinał :-)

liczenie ze spinaczami biurowymi

Na wielu internetowych stronach można znaleźć "magnet pages". Widziałam różne pomysły na ich używanie - począwszy od magnesów, przez pisaki do-a-dot, szklane kamyki, pomponiki etc. Poniżej pokazuję moją wersję - wyklejanie kolorową plasteliną. Wystarczy karty wcześniej zalaminować i bawić się dowolną ilość razy. Karta na zdjęciu pochodzi ze strony Making learning fun.

"magnet pages" i plastelina

Skorzystaliśmy też z pomysłu K na pinezkową choinkę, trochę ją jednak zmodyfikowaliśmy. Dominik wbijał kolorowe pinezki po obrysie choinki a następnie srebrne zwykłe pinezki jako bombki. Całość wyszła bardzo świątecznie:

pinzezkowa choinka na styropianie

Szeregowanie wg rozmiarów ćwiczyliśmy bawiąc się matrioszkami.

matrioszki

Po tym jak podpatrzyliśmy, jak mała Róża obiera marchewkę, też postanowiliśmy spróbować. Kupiłam odpowiedni obierak i teraz Dominik ćwiczy. Choć za każdym razem stoję nad nim z drżeniem serca (dosłownie - strasznie panikuję;-)) to staram się pozwalać na tę coraz większą samodzielność.

obieranie marchewki

Poza tym spędzamy czas na ćwiczeniach narracji (opisywanie obrazków), ćwiczeniach grafomotorycznych, ćwiczeniach praktycznych dnia codziennego oraz doskonaleniu analizy i syntezy wzrokowej. Pracy mamy sporo, ale wciąż jest ona dla nas źródłem radości!