niedziela, 30 grudnia 2012

Grudniowy unschooling

Jak wygląda edukacja domowa gdy ma się w domu nowo narodzone dziecko? Jak i kiedy przygotować materiały skoro nocami już się nie da (bo trzeba karmić i nosić Maleństwo). Co zrobić z niemowlakiem w czasie zajęć ze starszymi dziećmi? I jak ja sobie z tym radzę?  Cóż, ostatnio dostaję mnóstwo takich pytań: od rodziny, znajomych, czytelników bloga. Moja odpowiedź brzmi: radzę sobie JAKOŚ, bo właściwie nie mam innego wyjścia ;-)
Ilość czasu, którego nie miałam zbyt wiele, uległa drastycznemu skróceniu, dlatego aby nie zwariować z poczucia winy, że za mało się uczymy, od narodzin Klary, w naszym domu panuje unschooling. Czyli niby się nie uczymy, bo życie jest nauką ;-) Planuję wrócić trochę do zorganizowanych zajęć po Nowym Roku, ale bardziej "na serio" dopiero po feriach. Ale to, że nie spędzam długich godzin na planowaniu i przygotowywaniu zajęć nie znaczy, że się niczego nie uczymy. Poniżej kilka zdjęć naszego grudniowego unschoolingu:

wyrabianie ciasta na ciasteczka czekoladowe
ozdabianie ciasteczek wg własnego pomysłu
ażurowe serca na choinkę
mieszanie barw podstawowych
trochę pisania z ruchomym alfabetem
magnetyczne? niemagnetyczne?
malowanie aniołków na choinkę
kocham czytać ;-)
a gdzie ta Grecja?
malujemy zimę na folii aluminiowej
zły ogr - wstęp wzbroniony ;-)
spider man na choince - projekt i wykonanie: Mikołaj
A do tego: mnóstwo, mnóstwo wspólnego czytania książek (idealne zajęcie w czasie karmienia;-)) oraz rozmów na rozmaite tematy. Spacery, zakupy, opiekowanie się młodszą siostrą, wizyty w muzeach, sporty zimowe, przygotowania do Świąt... ot, po prostu samo życie...

Udanej zabawy sylwestrowej i Szczęśliwego Nowego Roku!

magda(c)

poniedziałek, 24 grudnia 2012

A na choince...

Nasza choinka ubrana jest prawie wyłącznie we własnoręcznie robione ozdoby. W tym roku bardzo doceniłam ten zwyczaj słuchając okrzyków: "O! Ja to zrobiłem. Pamiętam to!". Strojenie choinki w swoje rękodzieła daje o wiele więcej radości niż zawieszanie kupionych bombek. Przynajmniej moim chłopcom ;-)
W tym roku dorobiliśmy trochę nowych ozdób. Kawałki styropianu i kartonowe rurki owijaliśmy folią aluminiową, którą ozdabialiśmy klejem z brokatem, wstążeczkami i drucikami kreatywnymi. Bardzo fajne zajęcie nawet dla maluchów. Idealne dla lubiących błyszczące choinki. Pomysł (zmieniony przez nas) pochodzi stąd.


Zrobiliśmy też śliczne kolorowe lody z papieru. Uroczo wyglądają na choince ;-) Ten pomysł znalazłam tutaj.


Dostaliśmy w prezencie gipsowe aniołki do pomalowania. Chłopcom baaardzo się podobało malowanie aniołków a potem każdy wieszał "swoje" na choince.
Pani Justynce bardzo dziękujemy za ten prezent: sprawił nam mnóstwo radości! I serdecznie pozdrawiamy Franciszka i Wojciecha ;-)



Od pięciu już lat, co roku robimy nowe ozdoby z masy solnej - wycinamy kształty foremkami do ciastek a po wysuszeniu malujemy je farbami akrylowymi i ozdabiamy brokatem. Ponieważ mamy już sporą kolekcję takich ozdób, w tym roku zrobiliśmy je trochę inaczej. Korzystając z dwóch pomysłów z adwentowego wydania Pobitych Garów, które połączyłam w jeden powstały ciasteczka z masy solnej pachnące przyprawą do piernika i cynamonem. Chłopcy z zapałem pracowali nad swoimi a ja też zrobiłam kilka. Rurką do napojów wydziurkowałam brzeg serduszek i przeplotłam kolorową muliną.


Do tego kilka metrów łańcucha z papieru, który chłopcy kleili z zapałem, ozdoby zrobione w ubiegłym roku, lampki i choinka gotowa - w sam raz na Święta!

Życzenia złożymy Wam słowami kolędy:

"Boże daj nam wiarę,
wiarę zawsze żywą.
Zdrowie na Święta
-dla bliskich cierpliwość"

Wesołych Świąt dla Wszystkich!
magda(c), daniel(c), mikołaj, dominik i klara ;-)

środa, 12 grudnia 2012

Pierwsze zabawki malucha

W dzisiejszych czasach sklepy z artykułami dziecięcymi pełne są zabawek dla dziecka w każdym wieku - począwszy od noworodka. Wchodząc do takiego sklepu, rodzic zostaje osaczony ze wszystkich stron kolorami, dźwiękami i zdjęciami uśmiechniętych bobasów z zabawkami w rękach. Większość zabawek ma jeszcze w opisie jeden z dwóch magicznych przymiotników: "edukacyjny" lub "kreatywny". Prawdziwa pułapka dla kupujących. Czy naprawdę noworodek potrzebuje zabawek? Myślę, że niekoniecznie ;-) Jest jednak coś, co fajnie jest mu sprawić (bo naprawdę wspomaga rozwój) a przy tym nie kosztuje prawie nic. Może trochę czasu na przygotowanie.
Maluchy przez pierwsze trzy miesiące życia nie bawią się grzechotkami, nie potrafią świadomie chwytać. Od początku jednak patrzą na świat. I właśnie spostrzeganie wzrokowe można wspomagać. Noworodek nie widzi jasnych kolorów, najczęściej skupia wzrok na kontrastach - np. krawędziach styku białego i czarnego koloru. Czarny kabel wiszący na tle jasnej ściany, miejsce w którym kończy się ciemna zasłona na tle białej firanki etc. Dlatego dobrze jest dostarczyć dziecku takich bodźców. I obserwować jak mu się podobają ;-)
Gdy urodził się Mikołaj, dostał w prezencie karuzelę nad łóżeczko. Wisiały na niej misie w pastelowych kolorach.  Szybko zauważyliśmy, że nasz malutki synek w ogóle na nie nie patrzy. Jasne, pastelowe kolory to coś czego nie spostrzegają oczy noworodka. Dlatego pluszaki zostały odczepione a na ich miejsce zawiesiłam wycięte z kartonu figury geometryczne w trzech kolorach: białym, czarnym i czerwonym. Tak przemieniona karuzela mogła wisieć nad łóżeczkiem Mikołaja (zawsze odrobinę z boku a nie centralnie nad głową) a on mógł ją widzieć. Niesamowite było obserwowanie z jakim skupieniem kilkutygodniowe maleństwo obserwuje swoją zabawkę. Pastelowe misie wróciły dopiero gdy Mikołaj skończył trzy miesiące.
karuzela widziana przez dziecko

Drugą z serii zabawek służących do stymulacji zmysłu wzroku były karty z czarno-białymi wzorami. Karty te zawieszaliśmy w miejscach gdzie dziecko leżało w czasie aktywności i muszę przyznać, że nieustannie zadziwiała mnie koncentracja malucha podczas ich oglądania. Nasze karty pochodziły z zestawu Zabawy Fundamentalne, ale można je bez problemu zrobić samemu. Wystarczą pionowe biało-czarne pasy pionowe i poziome, spirala czy szachownica. Im starsze dziecko, tym bardziej skomplikowane mogą być wzory.

Gdy chłopcy byli mali nie znałam jeszcze metody montessori i nie wiedziałam, że wg jej założeń karty z czarno-białymi wzorami pokazuje się maluchom od urodzenia do 4 tygodni (w Zabawach Fundamentalnych do 6). Gotowe karty do druku można znaleźć tutaj a gdy dziecko oglądało już proste wzory, można wybrać coś z tej strony.
Przygotowanie takich kart w zasadzie nic nie kosztuje a obserwowanie kilkutygodniowego maleństwa z koncentracją wpatrującego się we wzory - bezcenne!

środa, 5 grudnia 2012

Tegoroczny adwent

W ubiegłym roku mieliśmy kilka pomysłów na przeżycie tego radosnego czasu oczekiwania na Narodzenie Pańskie. W tym roku chciałam to trochę uprościć. Mamy nasz kalendarz adwentowy (na wyraźne życzenie Mikołaja) oraz świece adwentowe. I tyle wystarczy.
Kalendarz wisi w naszym domu trzeci rok z rzędu, jednak tym razem trochę zmieniony. Po pierwsze: zrezygnowałam z ozdabiania każdej karteczki kolorowymi naklejkami. Uznałam, że chłopcy nie potrzebują sztucznej zachęty (jakiej Mikołaj potrzebował jeszcze dwa lata temu). Teraz tylko niedzielne kartki mają na sobie proste rysunki świec adwentowych. Po drugie zadania do wykonania są tylko na kartkach w dni powszednie. W niedziele zadaniem jest katecheza (z Katechezy Dobrego Pasterza). W pierwszą niedzielę adwentu zaczęliśmy katechezą o proroctwie z Księgi Izajasza. Początkowo, pomysł by czytać dzieciom fragmenty z Pisma Świętego wydawał mi się dziwny. Ale po zastanowieniu, brzmi coraz bardziej sensownie (i zdecydowanie po montessoriańsku ;-)) Tekst proroctwa z pierwszej katechezy to: "Naród kroczący w ciemności ujrzał światłość wielką" (Iz  9,1) Niesamowite, ale omawiałam ten tekst z moimi chłopcami! A właściwie zadawałam mnóstwo pytań ;-) Co jeszcze bardziej mnie zaskoczyło to fakt, że oni byli zainteresowani, co biorąc pod uwagę trudność i abstrakcyjność tekstu jest czymś niezwykłym. Tekst stoi teraz obok naszych świec adwentowych i co jakiś czas słyszę jak Mikołaj przechodząc obok czyta go głośno (Dominik zazwyczaj jest obok, więc on słucha). I tak w dowolnej chwili mogą się nad tymi słowami zastanowić. A Słowo Boże działa!

świece adwentowe, proroctwo i figurki św. Mikołaja robione przez chłopców

Zadaniem samodzielnym było kopiowanie napisów przy pomocy białej kalki. Mikołaj kopiował tekst proroctwa a Dominik napis Adwent oraz rysunek czterech świec adwentowych. Niestety zdjęcie wyszło bardzo ciemne ;-(

tekst skopiowany przez Mikołaja

Muszę przyznać, że miałam tremę przed tą naszą pierwszą "poważną" katechezą, ale poszło wspaniale. Po raz kolejny przekonałam się, że dzieci są dużo mądrzejsze niż myślimy. Już nie mogę się doczekać kolejnej niedzieli i następnego proroctwa...

P.S. Katechezy przeprowadzam wg książki "Ja jestem Dobrym Pasterzem" B. Surmy, o której pisałam już kiedyś.

sobota, 1 grudnia 2012

Listopadowa Niespodzianka ;-)

Listopad to nie jest najpiękniejszy miesiąc w roku. Nie jest też najcieplejszy. Nigdy za nim nie przepadałam, ale... od tego roku dołącza on do grona moich ulubionych. Bo w listopadzie, urodziła się nasza Listopadowa Niespodzianka. Przedstawiam maleńką Klarę.

Klara 
w objęciach Dominika
jak dobrze mieć rodzeństwo ;-)

Teraz już wiadomo, dlaczego nie było nas ostatnio na blogu ;-) Mam nadzieję, że uda mi się wkrótce podzielić kilkoma zabawami z naszego domu, ale najpierw musimy się wszyscy poznać i nauczyć życia w pięcioosobowej rodzinie ;-)
z najserdeczniejszymi pozdrowieniami ;-)
magda(c)

wtorek, 13 listopada 2012

Wyróżnienia

Dostałam kilka nominacji, za które bardzo serdecznie dziękuję. Dziś zbieram je w tym poście  i odpowiadam na pytania.
Najpierw dziękuję Marcie za zaproszenie do zabawy: "kilka rzeczy, których o mnie nie wiecie"

A oto one:
1. Uwielbiam drożdżówki - zawsze i w każdej ilości
2. Kiedyś zjeżdżałam na nartach "na krechę" i nie umiałam zahamować - zatrzymałam się na płocie.
3. Kocham Jeżycjadę Małgorzaty Musierowicz
4. Chciałabym nauczyć się filcowania na mokro
5. Edukacja domowa wciąga mnie coraz bardziej;-)

To chyba tyle...

A teraz dziękuję MADE BY MAMA oraz Asimarysi za wyróżnienie Liebster Blog.



Pytania od Made by Mama i moje odpowiedzi:

1. Ulubiona książka?
Jest ich kilka - najczęściej książki czytane przed laty, do których czasem wracam. Ostatnia miłość - "Cień wiatru" C. Ruiza Zafona
2. Ulubiona forma relaksu?
To zależy czy odpoczywam z dziećmi czy od dzieci ;-)
3.Ulubiona forma plastyczna lub jaką potrawe najbardziej lubisz przygotowywać?
Hmm, lubię gotować gdy mam na coś ochotę - najfajniej gdy wymyślam coś "na poczekaniu", ale nie mam jednej potrawy.
4. Wakacje marzeń?
Takie, które trwają przynajmniej dwa miesiące, w ciepłym miejscu, z wodą do pływania i z moją rodziną przy boku
5.Czego nie lubisz jeść?
Brukselki
6.Wymarzony prezent gwiazdkowy?
hmm, jeszcze nie zaczęłam o tym marzyć ;-)
7.Gdybyś miała coś zmienić w Swoim życiu to co by to było?
nic
8.Ulubiony sklep?
osiedlowa piekarnia z pysznym chlebem i przemiłą panią sprzedawczynią
9.Ulubiony kolor?
chyba niebieski
10.Morze czy góry?
góry na co dzień, morze na wakacje
11.Gdybyś miała zmienić miejsce zamieszkania to gdzie byś pojechała??
gdzieś w cieplejszy klimat - "gdzie zima nie trwa dziewięć miesięcy a lato bywa nie gorące" ;-)

Pytania od Asimarysi:

1. Co robisz kiedy pada deszcz?
Wymyślam: czym by tu zająć wariujące dzieci ;-)
2. Francja czy Włochy?
Nie byłam w żadnym z tych państw, ale chyb a Włochy
3. Książka czy sport?
Książka przez 3/4 czasu a reszta na sport
4. Rozmowa czy list?
rozmowa (choć łatwiej pisać list)
5. Ranek czy wieczór?
wieczór! rankiem najlepiej mi się śpi...
6. W co wierzysz?
może w Kogo?
7. Dlaczego podróżowanie?
bo lubię nowe doświadczenia i z każdym rokiem życia coraz chętniej się uczę ;-)
8. Czym jest dla Ciebie Rodzina?
moim życiem
9. Obraz czy zdjęcie?
zdjęcie
10. Jaki film na wieczór?
taki, który ogląda ze mną mąż ;-)
11. Co ciekawego w necie?
mnóstwo! przede wszystkim inspiracje, inspiracje...


Dziewczyny, bardzo bardzo dziękuję za wyróżnienia. To bardzo miłe, gdy ktoś doceni wysiłek wkładany w prowadzenie bloga. Wybaczcie, że nie nominuję kolejnych blogów - to już jednak przekracza chwilowo moje możliwości.
Pozdrawiam Wszystkich czytelników ;-)

magda(c)

sobota, 10 listopada 2012

Lego Storage System

Dostaliśmy niedawno propozycję przetestowania pojemników na klocki Lego Storage system. Ponieważ od kilku miesięcy moi chłopcy są fanami klocków lego, pomyślałam że takie wielkie klocki-pudła będą dla nich miłą niespodzianką. Nie pomyliłam się ;-)
Dostaliśmy cztery różne pojemniki: duży klocek z ośmioma wypustkami, średni kwadratowy z czterema, jeden mały z dwoma i główkę. 


Chłopcy od razu rzucili się do oglądania pudełek i decydowania: co włożyć do którego? Muszę przyznać, że byłam sceptycznie nastawiona do tych pojemników, ale zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona. Przede wszystkim jakością. Plastik, z którego wykonane są pudełka jest bardzo solidny, co przy dwóch żywiołowych chłopcach jest sprawą niezwykle istotną ;-)  Łatwo się je otwiera i zamyka. Dodatkowo, muszę stwierdzić, że takie klockowe pudełka wyglądają na prawdę ładnie i świetnie pasują do dziecięcego wnętrza (dostępna jest też "dziewczęca" wersja kolorystyczna!). Można ustawiać je jedne na drugich, dzięki czemu zaoszczędzi się miejsce a dziecko ma dodatkową frajdę - budowanie z wielkich klocków!
Poniżej kilka zdjęć z tego jak chłopcy cieszyli się ze swoich nowych pojemników:

pierwsze "rozpoznanie" ;-)

szybka przeprowadzka klocków lego
tutaj zamieszkają autka

Ze szczegółową ofertą można zapoznać się  TUTAJ.
My z naszych nowych pudeł jesteśmy bardzo zadowoleni ;-)

Mikołaj i jego ulubiony pojemnik - główka ;-)

roomcph.com

piątek, 9 listopada 2012

Zanim dziecko zacznie czytać, czyli trochę o sylabizowaniu.

Dziś chciałam pokazać Wam, bardzo proste ćwiczenie wspomagające naukę dzielenia wyrazów na sylaby. Są dzieci, którym przychodzi to łatwo, są takie, które mają z tym problem.I dla tych z drugiej grupy polecam naszą zabawę. Wpadłam na jej pomysł, gdy Dominik po raz kolejny dzielił wyraz na sylaby, tworząc dwie sylaby z jednej np. IN-DY-YK. Ponieważ jest to jego stała praktyka, nadszedł czas, żeby interweniować. Do pudełeczek włożyłam figurki zwierzątek, których nazwy dzielą się odpowiednio na jedną lub dwie sylaby. Na pudełeczku nakleiłam kartki z liczbą kółek oznaczających liczbę sylab. Dzięki temu, wyjmując figurkę z pudełka, Dominik wie ile powinno być sylab i nie robi błędów! Na razie korzystamy z pudełek osobno, potem będziemy mieszać zwierzątka i segregować do odpowiednich pudełek. Jeszcze później dodamy wyrazy trzysylabowe itd.

podziel na sylaby

wyrazy jednosylabowe

Mamy też drugą zabawę, w którą bawimy się jadąc samochodem. Chłopcy wybierają markę jakiegoś auta i dzielą ją na sylaby, sprawdzając, która nazwa ma więcej sylab. Takie zadanie świetnie zajmuje w czasie jazdy, równocześnie  rozwijając analizę i syntezę sylabową wyrazów. Spróbujcie sami!

sobota, 3 listopada 2012

Nauka pisania

Jak nauczyć pisać dziecko, które nie chce pisać? Jak nauczyć pisać dziecko, które z powodu obniżonego napięcia mięśniowego ma bardzo słabą sprawność motoryczną? Jak nauczyć pisać dziecko, kiedy uczy się je czytać metodą sylabową a pisać metodą montessori? Odpowiedzi na te pytania szukałam długo. Bardzo długo. Mam nadzieję, że znalazłam rozwiązanie tych zagadek a przynajmniej znalazłam sposób na moich chłopców.
Najtrudniejsze było dla mnie pogodzenie metody Cieszyńskiej z metodą Montessori. W metodzie sylabowej, najpierw uczymy dziecko czytać, potem pisać ze względu na to, że nie uczymy dziecka pojedynczych liter. Oczywiście można uczyć pisania całych sylab, ale wtedy dobrze, żeby dziecko chciało pisać. Moje nie chciały. A ja martwiłam się, że minie im okres wrażliwości na pisanie, który wg Marii Montessori pojawia się około czwartego roku życia. Na szczęście moje zmartwienia okazały się niepotrzebne i dziś obaj chłopcy chcą uczyć się pisać.
Zaczęliśmy od wzmacniania napięcia mięśniowego. Mamy za sobą szereg różnych ćwiczeń, które fizjoterapeuci zlecali nam do domu. Hipoterapię (Mikołaj) i pływanie (obaj). Mnóstwo (!) ćwiczeń praktycznego życia. Wycinanie, lepienie, rysowanie, malowanie i co tylko mogłam wymyślić lub  podpatrzeć na innych blogach. I wreszcie to, co wg mnie zadziałało: jazda na rowerze na dwóch kółkach! Gdy chłopcy opanowali tę umiejętność i codziennie ją doskonalili na coraz dłuższych wycieczkach rowerowych, zaobserwowałam niesamowitą zmianę w działaniu ich rąk. Zaczęła się wielka miłość do rysowania, która przerodziła się w miłość do pisania. Hura!

Pozostało mi tylko pogodzić wskazówki, dwóch mądrych kobiet i można zacząć naukę pisania (nawiasem pisząc: zupełnie wbrew zaleceniom podstawy programowej).

W przypadku Mikołaja sprawa była dosyć prosta: on potrafi czytać i teraz można mu bez problemu wprowadzać nazwy liter. A ponieważ jest już w zerówce uczę go równocześnie: literowania i pisania na kartce. Korzystamy z naszego ruchomego alfabetu: na początku układał wyrazy, teraz krótkie zdania.
 
nauka literowania z ruchomym alfabetem

A żeby ćwiczył technikę pisania... wymyślam coraz to inne zabawy. Jedną z zabaw było na przykład pisanie malutkim kawałkiem mokrej gąbeczki po napisanych przeze mnie słowach na tablicy. Pomysł pochodzi stąd.

piszę czy zmazuję?
Oczywiście, teraz wykorzystuję nasze różne zajęcia, żeby ćwiczyć pisanie. Mikołaj podpisuje kontynenty gdy uczymy się geografii albo wpisuje nazwy brył geometrycznych gdy z nimi pracuje. Każda okazja jest dobra, żeby coś napisać. Dla niego największym wyzwaniem jest utrzymanie prawidłowego kierunku pisania liter - niestety skrzyżowana lateralizacja robi swoje i Mikołaj konsekwentnie pisze "i" od dołu, "o" zgodnie z ruchem wskazówek zegara itd. Dlatego potrzebuje wielu powtórek!

Ostatnio stworzyłam dla niego szybką grę. Na planszy były pola pomarańczowe i zielone. Kto stanął na zielonym polu musiał wylosować z woreczka przedmiot i zapisać jego nazwę w  kolorowej soli. Gra tak się Mikołajowi spodobała, że oszukiwał, żeby stanąć na zielonym polu! (sprawdzał czy widzę, że oszukuje - czyli z teorią umysłu nie jest źle;-)) W kolejnych wersjach graliśmy zapisując wyrazy w liniach na karteczkach - nadal mu się podobało.  Ważne tylko, żeby wygrywał ;-)

   
plansza do gry i woreczek z przedmiotami do losowania 
pisanie w kolorowej soli

W przypadku Dominika pisanie samych liter odpada. Odpada też pisanie większości wyrazów, bo on nie potrafi jeszcze czytać i nie zna wszystkich sylab. Coś jednak dało się zrobić ;-) Zaczęłam od przygotowania dla niego szorstkiego imienia. Na kawałek płyty HDF nakleiłam samoprzylepną folię niebieską (ulubiony kolor Dominika) a na tym wycięte z papieru ściernego jego imię. To był początek jego pisania - umiejętność podpisania się zadziałała motywująco do dalszej nauki i zdecydowanie poprawiła mu samoocenę!
szorstkie imię

Dominik w czasie pracy

Po  tych zabawach, Dominik odkrył na nowo nasze szorstkie samogłoski, co skłoniło mnie do realizacji mojego dawnego pomysłu na produkcję szorstkich sylab. Odkładałam ten pomysł wiedząc jak czasochłonne to będzie zajęcie, ale uznałam, że teraz będzie to warte zachodu. Nie pomyliłam się!

praca z szorstkimi sylabami
Zrobiłam pełny zestaw sylab ze spółgłoskami P i M, czyli po sześć sylab. Chciałam robić pojedyncze sylaby przy kolejnych spółgłoskach, ale na razie jest to dla mnie nieosiągalne czasowo. W zamian pokazuję Dominikowi jak się pisze inne sylaby i on je naśladuje.
Wykorzystaliśmy też szorstkie sylaby aby zagrać w grę, w którą grał Mikołaj. Powiedziałam Dominikowi, że tamta wersja jest dla siedmiolatków a ta dla czteroipółlatków. Przyjął to do wiadomości więc graliśmy i pisaliśmy ;-)

szorstkie sylaby i pisanie na kartce

Kolejny pomysł to kopiowanie przy pomocy kalki. Na kartonikach piszę wyrazy lub sylaby a Dominik pisze po śladzie na kalce. Ostatnio jego sprawność manualna tak się poprawiła, że potrafi to robić zadziwiająco równo! I co najważniejsze: cieszy go to!

kalkowanie

 W czasie pisania Dominika, nigdy nie nazywam pojedyńczych liter! Piszę całą sylabę i wymawiam jej nazwę. Czasem piszemy wyrazy, ale wtedy też dzielimy je na sylaby, lub gdy jest to trudny wyraz wymawiam całą nazwę. W ten sposób staram się łączyć potrzebę pisania mojego synka (i wykorzystując jego fazę wrażliwości na pisanie) i naukę czytania metodą symultaniczno-sekwencyjną. Wielokrotnie pisałam na tym blogu, że uważam tę metodę za najlepszą do nauki czytania małych dzieci oraz dzieci z problemami dyslektycznymi. I jestem przekonana, że gdyby Maria Montessori miała okazję zapoznać się z językiem polskim i metodą prof. Cieszyńskiej, zgodziłaby się ze mną!


piątek, 26 października 2012

Pory roku, miesiące i dni tygodnia - na okrągło.

Odkąd zaczęliśmy naszą oficjalną edukację domową, zrobiłam sobie listę zagadnień, które właściwie powinny już być opanowane, ale jednak nie są... jak na przykład nazwy pór roku, miesięcy i dni tygodnia. Krótko mówiąc nadrabiamy braki i chciałam Wam pokazać w jaki sposób.
Zaczęliśmy od standardowego pokazania wędrówki Ziemi wokół Słońca. Samo spacerowanie z globusem wokół świecy bardzo się chłopcom podobało, ale szczerze mówiąc nie jestem pewna czy zrozumieli skąd się właściwie biorą te pory roku... Może następnym razem ;-)
Na pewno zrozumieli skąd się bierze dzień i noc. I ile razy Ziemia okrążyła Słońce w czasie ich życia!

wędrówka Ziemi wokół Słońca
Potem przeszliśmy do ćwiczeń językowych. Miałam z jakiegoś starego numeru Nauczycielki Przedszkola plakat przedstawiający koło pór roku i miesięcy. Myślałam, że zawiesimy go sobie, ale po namyśle zmieniłam zdanie. Uznałam, że lepiej zrobimy sobie nasze własne koło. Chłopcy naklejali nazwy miesięcy, rysowali odpowiednie ilustracje do pór roku a przy okazji mogliśmy na ten temat porozmawiać. Zdecydowanie lepiej niż przypinać do ściany gotowca.

naklejamy...

...i gotowe
Potem przymocowaliśmy jeszcze czerwoną strzałkę, która wskazuje nam jaki jest miesiąc i pora roku.

Dominik miał problem ze zrozumieniem pojęcia "jutro". Za Chiny Ludowe nie mógł pojąć, że coś ma się wydarzyć jutro i że w pewnym momencie to jutro staje się "dzisiaj". Zrobiliśmy więc tygodniowy kalendarz kołowy. Pomysł widziałam kiedyś na jakimś blogu, ale niestety nie pamiętam gdzie. Wiem, że w oryginale kalendarz ten powstał z talerzyków papierowych. Ja wycięłam kółka z papieru, zalaminowałam i spięłam pinezką. Kalendarz powstawał we współpracy z Dominikiem - wybierał kolory pisaków, pomagał laminować etc. Teraz Mikołaj codziennie zmienia dzień i czyta Dominikowi, co będzie jutro, co było wczoraj... A Dominik jakby łapał o co chodzi z tym jutrem...



Poza tym Mikołaj ćwiczył pisanie nazw pór roku, miesięcy i dni tygodnia - ale o pisaniu innym razem. I o miesiącach też - jeśli zdążymy zrealizować mój pomysł przed narodzinami Maleństwa ;-)


wtorek, 23 października 2012

Kilka słów o Katechezie Dobrego Pasterza

Każdy, kto zna trochę pedagogikę montessori, słyszał o Katechezie Dobrego Pasterza. Jest to program wychowania religijnego dziecka, przygotowany w trzech grupach wiekowych: 3-6, 6-9 i 9-12. Już Maria Montessori zauważyła, że dzieci mają ogromne potrzeby rozwoju duchowego i rozpoczęła przygotowywanie metody wspomagania tego rozwoju, ale właściwa Katecheza Dobrego Pasterza została opracowana po śmierci Montessori, przez Sofię Cavaletti i Giannę Gobbi. Katecheza powinna stanowić integralną część metody montessori (niezależnie od wyznania - potrzeby duchowe dziecka są bardzo silnie rozwinięte!). W Stanach rozwinęła się nawet protestancka wersja Katechezy zwana Godly Play. W Polsce pod tym względem jest na razie ubogo. Bardzo trudno znaleźć informacje na temat Katechezy, dlatego gdy już mi się to udało, postanowiłam podzielić się kilkoma linkami do źródeł.

Przede wszystkim, każdego zainteresowanego rodzica lub katechetę zapraszam do tej strony. Stronę prowadzi dr Barbara Surma, która Katechezy uczyła się w Rzymie u samej Sofii Cavaletti i jest w tej dziedzinie niekwestionowanym autorytetem. Na stronie można znaleźć informacje na temat Katechezy w Polsce, o nowych książkach i materiałach oraz KURSACH, w których można uczestniczyć. Ja sama wzięłam udział w jednym z kursów (na razie) i jestem zachwycona! Wróciłam do domu z zamiarem zrewolucjonizowania wychowania religijnego moich chłopców ;-) 

A dla tych, którzy są zainteresowani tematem a na kurs nie mogą się wybrać polecam książkę Ja jestem Dobrym Pasterzem.

Na tej stronie można znaleźć artykuły dotyczące Katechezy Dobrego Pasterza.

EDYCJA: Zapomniałam jeszcze o jednym: oprócz książki Ja jestem Dobrym Pasterzem, są jeszcze wydane zeszyty ćwiczeń dla dzieci. Można je znaleźć  tutaj. Link do książki też zmieniłam - żeby wszystko było razem.

wtorek, 16 października 2012

Szorstkie tabliczki montessori

Nadszedł czas na jesienny numer magazynu Pobite Gary. Można go bezpłatnie pobrać TUTAJ. W dziale montessori znajdziecie mój artykuł dotyczący szorstkich tabliczek montessori wraz z instrukcją jak wykonać takie tabliczki samodzielnie.
Poza tym fantastyczny artykuł (nie mój) o montessoriańskiej zabawie w bank/sklep. Polecam wszystkim zakochanym w pedagogice montessori.


Ale to nie wszystko - w numerze mnóstwo zabaw związanych z tematem głównym: Miasto Masa Maszyna. Szukacie pomysłów na długie jesienne popołudnia? Już nie musicie daleko sięgać. Wystarczy zajrzeć do Pobitych Garów!

niedziela, 14 października 2012

"...więc chodź, pomaluj mój świat..."

Dziś szybka i prosta gra, która pomaga w zapamiętaniu nazw kontynentów. Powstała dla Dominika, który potrzebował małej powtórki. Każdy z graczy dostaje konturową mapę świata i musi pokolorować wszystkie kontynenty zgodnie z kolorami montessori. Kolejno rzucamy kostką i kolorujemy odpowiedni kontynent. Najlepiej byłoby mieć na kostce malutkie kontynenty w odpowiednich kolorach, ale ja wybrałam wersję łatwiejszą w przygotowaniu i po prostu napisałam nazwy, które odczytywał nam Mikołaj. W czasie gry korzystaliśmy z kart z kontynentami, żeby Dominik mógł sobie sprawdzać, jakiego koloru ma użyć. Kolorowaliśmy kredkami świecowymi i pastelami a na zakończenie pomalowaliśmy oceany akwarelami.  Efektem tej prostej gry, są prześliczne mapy:

mapa Mikołaja

mapa Dominika

A poniżej pomysł autorski Mikołaja. Gdy wyszłam, ułożył sobie z kart mapę świata. Fajne, prawda?

praca Mikołaja wg własnego pomysłu

Gdyby ktoś się zastanawiał jak zmieściłam siedem kontynentów na sześciu ściankach kostki, odpowiadam: Ameryki były razem. Napis głosił: "Ameryka Północna lub Południowa" i prawdę mówiąc była to kolejna atrakcja - można było SAMEMU wybierać!